Zanim jednak przystąpiliśmy do pomiarów należało skalibrować Dista. To w teorii łatwe zadanie zajęło nam niemal godzinę. W tym czasie rozwiązać musieliśmy kilka problemów ze sprzętem oraz znalezieniem odpowiedniego miejsca. Koniec końców obydwa urządzenia udało się skalibrować, pozostało nam przebrać się i wejść do obiektu.
Kartowanie rozpoczęliśmy w dwóch trzyosobowych zespołach, które z nikomu nieznanego powodu pomieszały się. Zaczęliśmy od wejścia w jednej z dużych sal pełnych wnęk. Plan powstał szybko, zrobienie przekroju przerosło nas niestety. Nikt nie pamiętał jak zmusić używaną aplikację do narysowania go.
Nie zrażając się tym faktem ćwiczyliśmy dalej, z salki weszliśmy w wąski korytarz. Aby nie przeszkadzać sobie nawzajem kartując i nie zasłaniać lasera w korytarzu, jeden z zespołów przeniósł się do najbliższego rozwidlenia. Tam rozpoczął dokumentowanie bocznego korytarza pełnego osuwisk piachu oraz gruzu.
Obydwie grupy spotkały się ponownie po około dwóch godzinach. Ustaliliśmy, że z powodu braku możliwości narysowania przekrojów oraz niepamięci, jak wstawiać na szkicu potrzebne symbole, nie ma co kontynuować ćwiczeń. Rozpoczęliśmy operację powrót do domu.
Podsumowując w kilku słowach wyjazd: nie wszystko co zakładaliśmy udało nam się zrealizować. Na plus policzyć można rozpowszechnienie wiedzy o kalibracji Disto, stworzenie częściowego planu korytarzy oraz spędzenie miło kilku godzin. Wyjazd na pewno doczeka się kontynuacji.